gobelin
Dotarła dziś do mnie wiadomość, że jeden z moich gobelinów trafił do Muzeum Włókiennictwa w Łodzi! Chodzi o „Żółte maki” z 1999r. To dla mnie niezwykła wiadomość! Radość miesza się z niedowierzaniem! Ogromna radość z ogromnym niedowierzaniem! :))
Zdjęcie nie do końca oddaje urodę tej tkaniny, bo jest to jeszcze stara, analogowa fotografia.
Nowości są, a jakże! ;) Najważniejsza nowość to ta, że dałam się w końcu namówić pewnym Dobrym Duszom i zarejestrowałam swoje konto na Facebooku! Długo się opierałam, ale teraz nie żałuję. Jeszcze co prawda nie do końca rozumiem „co i jak”, ale z pewnością z czasem wszystko ogarnę, a nawet już powoli, po niecałym miesiącu, daję radę ;) To świetne narzędzie promocji własnej twórczości! Polecam wszystkim, którzy się jeszcze opierają ;) Konta mam dwa, pierwsze to moje osobiste: https://www.facebook.com/profile.php?id=100006091458951 oraz drugie, firmowe: https://www.facebook.com/pages/Iwona-Dziadura-Szyciowisko-Artystyczne/1454900141429595?ref_type=bookmark Zapraszam do odwiedzenia! :)
A co poza tym? Najważniejsze w tej chwili jest to, że praca nad gobelinem powoli dobiega końca, jeszcze parę dni i będzie finisz. W tej chwili dmuchawce wyglądają tak:
Witam serdecznie! :)
Na blogu cisza od paru dni, ale w pracowni praca wre. Powstaje nowa wersja gobelinu sprzed lat. Powolutku go na ramie tkackiej przybywa i już zaczyna „coś widać”, więc postanowiłam pokazać etap na dziś.
Wygląda to tak:
Gobelin tkany jest w pozycji poprzecznej, by łąkowym trawkom nadać lekkości i smukłości. Po zakończeniu zawiśnie oczywiście w pozycji poziomej. Miłego wieczoru wszystkim życzę :)
Moje szyciowe projekty na jakiś czas zostały zawieszone, aktualnie do pracowni i na bloga wraca tkactwo. Niezmiernie się z tego powodu cieszę, bo brakowało mi już bardzo tego wszechogarniającego życiową przestrzeń, tkackiego „bałaganu” ;) Rama tkacka już osnuta, teraz korzystam z pięknej pogody, piorę, farbuję i suszę wełnę na nowy gobelin. Sznury kolorowych nitek schnące na balkonie cieszą moje oczy. Przyznacie, że to miły widok? :)
Wełna pochodzi ze starych zapasów. Świetnie przechowała się w workach próżniowych. Bardzo polecam takie przechowywanie. Raz, że mniej miejsca zajmuje, dwa, chronią ją one przed wszelkimi niepożądanymi gośćmi, które spędzają sen z powiek miłośnikom wełnianych wyrobów (mole mam na myśli) ;)
Barwienie wełny to również wielka frajda i przednia zabawa. Nigdy lub prawie nigdy nie używam do tego celu jednego barwnika. Najciekawsze efekty uzyskuje się poprzez ich mieszanie. Choć trzeba przyznać, że nie zawsze efekty są pożądane i strat nie da się uniknąć … ;)
Część wcześniejszych moich tkackich prac można zobaczyć w zakładce „Trochę historii”. Zapraszam serdecznie :)
Balkonowe kwiatki to werbena :)