 |
Gobelin „Dmuchawce I”
wymiary: 2m x 1,3m
Gobelin powstał w 1993 r. |
 |
Gobelin „Dmuchawce II”
wymiary: 2m x 1,3m
Gobelin powstał w 1993 r. |
 |
Gobelin „Jesienne liście”
wymiary: 1,6m x 1,3m
gobelin powstał w 1995 r. |
 |
Gobelin „Kwiaty”
wymiary: 1m x 1m
gobelin powstał w 1990 r. |
 |
Gobelin „Huby”
wymiary: 2m x 1,8m
gobelin powstał w 1993 r. |
 |
Gobelin „Ptaszyska”
wymiary: 1,5m x 1,15m
gobelin powstał w 2000 r. |
 |
Gobelin „Bociany”
wymiary: 1,8m x 1,45m
gobelin powstał w 1998 r. |
 |
Gobelin „Gęsi”
wymiary: 1,2m x 0,6m
gobelin powstał w 1999 r. |
 |
Gobelin „Ważki”
wymiary: 1,65m x 1,2m
gobelin powstał w 2000 r. |
 |
Gobelin „Jelenie w lesie” Carl Frederic Aagaard (1888 r.)
wymiary: 1,35m x 0,9m
gobelin powstał w 2004 r. |
 |
Gobelin „Angelo Musicante” Melozzo Da Forli (1438 – 1494)
wymiary: 1,05m x 0,9m
gobelin powstał w 2004 r. |
 |
Gobelin „Abstrakcja” wg projektu Carlo Giorgianni
wymiary: 1m x 0,8m
gobelin powstał w 1994 r. |
 |
Gobelin „Emocje”
wymiary: 2,3m x 1,8m
gobelin powstał w 1996 r. |
 |
Gobelin „Rock and roll”
wymiary: 1,6m x 1,0m
gobelin powstał w 2002 r. |
 |
Gobelin „Okna I”
wymiary: 2,5m x 1,0m
gobelin powstał w 1991 r. |
 |
Gobelin „Okna II”
wymiary: 1,6m x 1,0m
gobelin powstał w 1993 r. |
 |
Gobelin „Aniołek”
wymiary:1,8m x 1,2m
gobelin powstał w 2003 r. |
 |
Gobelin „Motyle”
wymiary: 1,5m x 1,0m
gobelin powstał w 2001 r. |
 |
Gobelin „Taniec”
wymiary 1m x 1,2m
gobelin powstał w 1990 r. |
Gobelin ” Żółte maki” wymiary 1,84m x 1,15m gobelin powstał w 1999r
Dotarła dziś do mnie wiadomość, że jeden z moich gobelinów trafił do Muzeum Włókiennictwa w Łodzi! Chodzi o „Żółte maki” z 1999r. To dla mnie niezwykła wiadomość! Radość miesza się z niedowierzaniem! Ogromna radość z ogromnym niedowierzaniem! :))

Zdjęcie nie do końca oddaje urodę tej tkaniny, bo jest to jeszcze stara, analogowa fotografia
Iwonko, bardzo podobają mi się Twoje gobeliny. Szczególnie „Dmuchawce II”. Tak pięknie oddałaś ich ulotność… Moim jeszcze niespełnionym marzeniem jest tkactwo. Ale ja chciałabym tkać narzuty. Może i to marzenie uda mi się za jakiś czas spełnić:)
Trzymam kciuki, aby udało się spełnić! :)) Ta sztuka już powoli odchodzi do lamusa… a szkoda! Ale na szczęście jest jeszcze trochę ludzi, którzy to kochają :)
Jak byłam prawie trzy lata temu na kursie patchworku w Łucznicy, przyrzekłam sobie, że tam wrócę. Właśnie na kurs tkactwa. W tym czasie, kiedy ja tam byłam, akurat nie było zajęć z tkactwa, ale moja instruktorka po coś wysłała mnie do pracowni tkackiej. Chodziłam pomiędzy krosnami, na których były pozaczynane jakieś prac. Gdybym miała jakiekolwiek pojęcie o tkactwie, pewnie skusiłabym się i usiadła do krosna, ale nie umiem jeszcze… a tak mnie ciągnęło. Maciej, mój mąż, chce zrobić nam taki maleńki warsztat tkacki, właściwie ramę, żeby można było robić małe formy. Mamy trochę pomysłów, tylko też czasu brak na realizację wszystkiego… ale przyjdzie i na to czas:)
Ja tkam właśnie na takiej ramie, bo prawdziwe krosno zajęło by mi cały pokój ;) Mam dwie ramy, obie rozkładane, z regulowaną wielkością (mam zdolnego Tatę, który mi je kiedyś skonstruował) Narzuta, o którą pytałaś ostatnio, wisi właśnie na poprzeczce większej ramy, takiej na całą ścianę.
Gdyby Maciej chciał skonsultować jakieś szczegóły, to chętnie pokażę to co mam, ewentualnie podpowiem co jest ważne, aby wygodnie Ci się tkało :)
O!! Naprawdę tkasz teraz na takich ramach? Fantastycznie!! I jakiej wielkości gobeliny udaje Ci się na nich tkać?
Duża rama przy największym rozstawieniu ma wymiary 2,0m x 2,5m. Odejmując po parę cm. na górze i na dole na wykończenie tkaniny, tzn. na powiązanie odciętych nitek osnowy, to największy gobelin może mieć wymiary 2m x ok.2,3m :) Ale tkałam już większe!;)) Dostałam zamówienie na wąski a bardzo długi gobelin i łączyłam go w połowie, wiążąc ze sobą nitki osnowy. Karkołomne to było, ale udało się tak zrobić, że łączenia nie było widać :)
Jak miło pogadać o gobelinach! :)) Ostatnio nakręcam się patchworkowo i o tkaniu prawie zapomniałam… (prawie! ;))
W wakacje robiłam remont w pracowni, popakowałam wełnę w worki próżniowe, by zrobić sobie miejsce na szmatki… no i wełna tak zabezpieczona poczeka na przypływ wełnianej weny… :)) A ja tymczasem cieszę się swoją nową Janomką i nacieszyć się nie mogę, że tak ładnie szyje :)
Niewątpliwie wena wełniana wróci:) A ramę masz naprawdę dużą. Maciej zrobi na początek niewielką. Ma nawet pomysł, jak ją zrobić. Musimy się zorientować, czy tkanie nas wciągnie i jak nam to będzie szło. Mam nadzieję, że wciągnie:) Tak jak wciągają patchworki. Nie mam niestety dużo czasu na nie, bo zaczyna mi się rozkręcać sprzedaż pościeli i zazdrostek. Ale z radością wracam do patchworku, jak uda się ukraść trochę czasu. Wiesz… fajne są nowoczesne maszyny. Ja nie miałam nigdy do czynienia z Janome. Widzę na forum, że większość dziewczyn ich używa i chwali. Mam dwie hafciarki z funkcją szycia Husqvarny. Wykorzystuję je głównie do haftowania, przyszywania zygzakiem, robienia dziurek i przyszywania guzików. Używam dwóch ściegów ozdobnych… A do prostego szycia mam nareszcie profesjonalną stebnówkę Juki i nareszcie mogę powiedzieć, że jestem zadowolona ze ściegu stebnującego. Moje Husqvarny nie radziły sobie ze ściegiem o większym skoku. Nie szyły też dżinsów. Ale problem mam rozwiązany:) Zresztą pewnie czytałaś moje zachwyty na forum. Wczoraj po raz pierwszy szyłam patchwork na Juki. Patchworki szyję najczęściej z materiałów tapicerskich. Są mało wdzięczne do szycia, bo nie tylko są grube, ale często „uciekają” spod stopki. I jestem pod wrażeniem. Juki poradziła sobie idealnie. Nie musiałam nic pruć. Po prostu usiadłam i pozszywałam kawałeczki:) Teraz czeka mnie pikowanie w szwach na ocieplaczu. Myślę, że tu też nie będzie problemu. Ale się rozpisałam, a tam robota czeka… Pozdrawiam Cię serdecznie:)
Witaj Grażynko! :)
Oczywiście, że widziałam Twoją nową maszynę w Twojej pięknej i przytulnej pracowni! :)
Cieszę się, że jesteś z niej zadowolona. Juki to porządna firma, na pewno będzie Ci długo i bezawaryjnie służyła.
A wiesz, też kiedyś miałam okazję popróbować swoich szyciowych sił na maszynach przemysłowych, właśnie na Jukach, ale te siły… wątłe jakieś takie były ;)
Dla mnie są to zbyt szybkie maszyny. Często szyję jakieś precyzyjne drobiazgi typu aplikacje, a szybkość maszyny przemysłowej nie jest w tym przypadku sprzymierzeńcem. Jannomkę natomiast, przy prostych ściegach, można w łatwy sposób przestawić na szycie „z prędkością światła” ;)
Ma nawet ułatwiający życie i szycie nożny podnośnik stopki… ja jestem nią szczerze zachwycona! :))
„Każda pliszka swój ogonek chwali” ;)
Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za odwiedziny na moim blogu :)
Oj chwal, chwal. Ja zresztą widzę, że wszystkie posiadaczki Janomek to robią. Więc coś w tych maszynach faktycznie musi być:)
A mnie zachwycił gobelin „Huby” no i „Jesienne liście,to moje ulubione kolory.Pozdrawiam
patchworkwanda ostatnio opublikował…Moje prace c.d.
Dawno nikt tu nie zaglądał, tym bardziej mi miło :) Huby również bardzo lubiłam :) Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam serdecznie! :) <3